Podchodziłem do tego z
niedowierzaniem, bo przecież tyle pożywienia jest dostępnego. Dziś
z teleobiektywem zasadziłem się w pokoju Konrada.
W ciągu kilku
minut przyleciały trzy sikorki i jeden wróbel. Ten ostatni zbierał
to co, spadło z knedla na parapet. W okolicy kręciła się też
wrona. Ale nie bardzo miała jak zabrać knedla, bo Konrad obwiązał
go sznurkiem.
Dwie z sikorek to były bogatki. Jedna
modraszka. Miło, że okoliczne sikorki polubiły nasze okienko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz